Siedział na skraju łóżka ukrywając twarz w dłoniach i tak po prostu... płakał.Nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą chciał zrobić tej biednej dziewczynie. Był dla niej okropny od kiedy dowiedział się o jej przeszłości, ale nawet się nie zastanawiał dlaczego ona to robiła. A teraz w dodatku miał się stać takim samym bydlakiem, jak jej oprawcy.
- Przepraszam. - szepnął przeczesując włosy wilgotnymi od łez dłońmi, nie mogąc spojrzeć Maresol w oczy. Ona również płakała, wciąż się trzęsła... Zależało jej na Alvaro, nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo. Pierwszy raz w życiu czuła do mężczyzny coś takiego, czego nawet nie mogła nazwać. Na miłość było jeszcze za wcześniej, a zauroczenie, to za mało.Ale... czy mogła mu ufać? Tak naprawdę bała się go, jak każdego innego mężczyzny, nie mogła się jednak powstrzymać. Tak bardzo go potrzebowała. Powoli podniosła się i niezdarnie pokonała dzielącą ich odległość. Wtuliła się w plecy Hiszpana rozkoszując się dotykiem jego gładkiej skóry. Delikatnie dotknęła dłonią ramienia Alvaro i zaczęła zataczać opuszkami palców na nim kręgi. Cicho pociągnęła nosem i położyła głowę na jego łopatkach. Była zmęczona, tak bardzo słaba.
- Alvaro... - zaczęła, a jej oczy powoli się zamykały.
- Proszę, nic nie mów. - jęknął. - Znienawidź mnie...
- Nie mogę. - odparła podnosząc głowę. Łzy ponownie cisnęły jej się do oczu, aż w końcu po kilku sekundach ciszy spadły z twarzy Maresol na plecy Alvaro. Chłopaka przeszedł dreszcz. Wziął głęboki oddech i ze świstem wypuścił powietrze. Wciąż czuł ten ucisk w dołku, który uniemożliwiał mu nabranie kolejnego oddechu. Dziewczyna zsunęła dłonie z pleców i brzuch Hiszpana i mocno się w niego wtuliła. Splótł jej ręce ze swoimi i ucałował.
- Wybaczysz mi? - zapytał cicho. Sol tylko kiwnęła głową nie mogąc powstrzymać przeszywających ją dreszczy. Pocałowała go w szyję i szybko się odsunęła bojąc się reakcji Alvaro. On jednak pociągnął ją lekko za rękę i odwrócił się do tyłu. Wciąż nie chciał patrzeć Maresol w oczy, tylko wlepił wzrok w jej dłoń, którą cały czas trzymał w swojej. Dziewczyna widziała, że zbiera się w sobie, by coś powiedzieć, kilkukrotnie otwierał nawet usta, lecz w ostatniej chwili je zamykał.
- Musimy się przespać, chociaż te kilka godzin. - westchnęła w końcu. Pociągnęła rękę Alvaro za sobą. Położyła się bokiem na łóżku kładąc dłoń Hiszpana na swoje drobne ciało. Zamknęła oczy i rozluźniła się na tyle, by powoli zasnąć.
~*~
Nie spał. Spoglądał tylko w księżyc, który tego dnia był w pełni. Jego srebrny blask rozświetlał pokój. Wiódł za nim wzrokiem, kiedy nad ranem powoli chował się za budynkami. Powoli i bezszelestnie wstał z łóżka, by nie obudzić Maresol. Założył jeansy i koszulkę, po czym chowając do kieszeni kilka banknotów wyszedł z pokoju. Musiał kupić coś do jedzenia, umierał z głodu, a sklep był po drugiej stronie ulicy. Miał dość tego wszystkiego i najchętniej wsiadłby do najbliższej taksówki i wrócił do domu, ale nie mógł zostawić Sol, po prostu nie mógł. Nie wiedzieć czemu zależało mu na niej jak na nikim innym, a mógł mieć dosłownie każdą dziewczynę. Przechodząc przez past zobaczyła bezdomnego mężczyznę opatulonego w szare koce. Siedział pod ścianą z plastikowym kubeczkiem przed sobą. Alvaro wyciągnął jeden z banknotów, by wrzucić go do pojemniczka, jednak kiedy się schylał stało się coś, czego by się nigdy nie spodziewał.Mężczyzna szybko wstał, złapał go za rękę i mocno przyciągnął do prostopadłej im ściany, by nikt nie zauważył.
- Panie, co pan robi?! - wrzasnął piłkarz próbując się wyszarpać, jednak nie dał rady. Bezdomny staruszek okazał się napakowanym łysolem. Odwrócił głowę i zobaczył drugiego, wyglądającego prawie identycznie, który szedł w ich stronę. Serce podskoczyło mu do gardła, jakby chciało z niego wyskoczyć, wziąć nogi za pas i uciec.
- A teraz, szybciutko powiesz nam gdzie jest twoja dziewczynka, chyba, że chcesz mieć połamane kończyny. - syknął ten pierwszy ze sztucznym uśmiechem na ustach.
- Nie wiem o czym mówisz. - parsknął, jednak po sekundzie nie było mu już do śmiechu. Poczuł przeszywający głowę ból, kiedy dostał z pięści. Poczuł krew, która zaczęła spływać z jego nosa do ust.
- Już pamiętasz?! - wrzasnął drugi. - Nie mamy czasu, rozumiesz?! Albo powiesz, gdzie jest Remedios albo będziesz błagał, żebyśmy cię zabili. - warknął spoglądając mu prosto w oczy.
- Panowie, spokojnie. - odparł ścierając krew z twarzy. - Chcę spokojnie wrócić do domu, jasne?! Nie mam z nią nic wspólnego! - po tych słowach pierwszy z łysych odsunął się spoglądając na drugiego, który po chwili znów zaprezentował swoje umiejętności siłowe. Alvaro upadł trzymając się za klatkę piersiową. Przez kilkanaście sekund nie mógł złapać oddechu, ból rozrywał go od środka. Po chwili któryś z nich kopnął go w brzuch z całej siły.
- Odstawiłem ją pod jakiś hotel na drugim końcu miasta. - jęknął czując, że zaraz zwymiotuje.
- Co mamy ci zrobić, jeśli kłamiesz? - zapytał ten niższy kucając obok niego. - Może masz ochoty powąchać kwiatki od dołu? - parsknął śmiechem, po czym zniknął z pola widzenia. Odeszli. W końcu. Po kilku minutach serce się uspokoiło, a ból zelżał na tyle, by mógł wstać.
- Co się stało?! - zapytała przyglądając się Hiszpanowi.
- Oni tu są. - odparł przełykając ślinę. Wciąż nie mógł swobodnie oddychać. - Musimy uciekać. - dodał. Widział, jak dziewczyna blednie i zaczyna się trząść.
- Ale najpierw trzeba to przemyć, żeby nie wdało się zakażenie. - jęknęła.
Śledziła każdy ruch Alvaro, kiedy zdejmował koszulkę. Widziała na jego brzuchu ogromny siniak w pobliżu żeber. Z nosa krew już przestała spływać, jednak miał rozcięty łuk brwiowy. Wyciągnęła zza lustra apteczkę i zaczęła przemywać ranę Alvaro. Cały czas peszył ją patrząc prosto w oczy Maresol.
- Przestań. - warknęła mocniej przyciskając wacik do czoła Hiszpana, na co jęknął.
- Ale co?
- Nie patrz się tak. - odparła.
- Nie chcę cię zostawiać. - szepnął po chwili milczenia. Dziewczyna zacisnęła usta w wąską linię i nic nie odpowiedziała. - Nie wiem co we mnie wczoraj wstąpiło...
- Nie wracajmy do tego. - przerwała mu przyklejając na ranę plaster. Chciała odejść, by wyrzucić waciki, jednak Alvaro ją zatrzymał obejmując w pasie. - Co robisz...? - jęknęła marszcząc czoło. Chłopak przyciągnął ją do siebie i delikatnie musnął usta Sol. Hiszpanka nie miała już zamiaru się wyrywać. Odwzajemniła pocałunki zatapiając dłonie w jego miękkich włosach. - Sam powiedziałeś, że musimy uciekać. - szepnęła odrywając się od Alvaro. On z lekkim uśmiechem kiwnął głową i ubrał koszulkę.
Od autorki: Eh, jestem z tego rozdziału tak bardzo niezadowolona, że mnie rozsadzi! Nie dość, że przeraźliwie krótki, to jeszcze taki jakiś nijaki. Dziękuję bardzo za komentarze pod poprzednim postem, pod tym również proszę o szczere opinie! Pozdrawiam i do napisania, Laurel.
- Panie, co pan robi?! - wrzasnął piłkarz próbując się wyszarpać, jednak nie dał rady. Bezdomny staruszek okazał się napakowanym łysolem. Odwrócił głowę i zobaczył drugiego, wyglądającego prawie identycznie, który szedł w ich stronę. Serce podskoczyło mu do gardła, jakby chciało z niego wyskoczyć, wziąć nogi za pas i uciec.
- A teraz, szybciutko powiesz nam gdzie jest twoja dziewczynka, chyba, że chcesz mieć połamane kończyny. - syknął ten pierwszy ze sztucznym uśmiechem na ustach.
- Nie wiem o czym mówisz. - parsknął, jednak po sekundzie nie było mu już do śmiechu. Poczuł przeszywający głowę ból, kiedy dostał z pięści. Poczuł krew, która zaczęła spływać z jego nosa do ust.
- Już pamiętasz?! - wrzasnął drugi. - Nie mamy czasu, rozumiesz?! Albo powiesz, gdzie jest Remedios albo będziesz błagał, żebyśmy cię zabili. - warknął spoglądając mu prosto w oczy.
- Panowie, spokojnie. - odparł ścierając krew z twarzy. - Chcę spokojnie wrócić do domu, jasne?! Nie mam z nią nic wspólnego! - po tych słowach pierwszy z łysych odsunął się spoglądając na drugiego, który po chwili znów zaprezentował swoje umiejętności siłowe. Alvaro upadł trzymając się za klatkę piersiową. Przez kilkanaście sekund nie mógł złapać oddechu, ból rozrywał go od środka. Po chwili któryś z nich kopnął go w brzuch z całej siły.
- Odstawiłem ją pod jakiś hotel na drugim końcu miasta. - jęknął czując, że zaraz zwymiotuje.
- Co mamy ci zrobić, jeśli kłamiesz? - zapytał ten niższy kucając obok niego. - Może masz ochoty powąchać kwiatki od dołu? - parsknął śmiechem, po czym zniknął z pola widzenia. Odeszli. W końcu. Po kilku minutach serce się uspokoiło, a ból zelżał na tyle, by mógł wstać.
~*~
Wpadł do pokoju ledwo stojąc na nogach. Sol wciąż leżała w łóżku, teraz spoglądała na niego zdziwiona. Dopiero, gdy zobaczyła krew na jego twarzy i ubraniach wyskoczyła z łóżka i podbiegła do niego. - Co się stało?! - zapytała przyglądając się Hiszpanowi.
- Oni tu są. - odparł przełykając ślinę. Wciąż nie mógł swobodnie oddychać. - Musimy uciekać. - dodał. Widział, jak dziewczyna blednie i zaczyna się trząść.
- Ale najpierw trzeba to przemyć, żeby nie wdało się zakażenie. - jęknęła.
Śledziła każdy ruch Alvaro, kiedy zdejmował koszulkę. Widziała na jego brzuchu ogromny siniak w pobliżu żeber. Z nosa krew już przestała spływać, jednak miał rozcięty łuk brwiowy. Wyciągnęła zza lustra apteczkę i zaczęła przemywać ranę Alvaro. Cały czas peszył ją patrząc prosto w oczy Maresol.
- Przestań. - warknęła mocniej przyciskając wacik do czoła Hiszpana, na co jęknął.
- Ale co?
- Nie patrz się tak. - odparła.
- Nie chcę cię zostawiać. - szepnął po chwili milczenia. Dziewczyna zacisnęła usta w wąską linię i nic nie odpowiedziała. - Nie wiem co we mnie wczoraj wstąpiło...
- Nie wracajmy do tego. - przerwała mu przyklejając na ranę plaster. Chciała odejść, by wyrzucić waciki, jednak Alvaro ją zatrzymał obejmując w pasie. - Co robisz...? - jęknęła marszcząc czoło. Chłopak przyciągnął ją do siebie i delikatnie musnął usta Sol. Hiszpanka nie miała już zamiaru się wyrywać. Odwzajemniła pocałunki zatapiając dłonie w jego miękkich włosach. - Sam powiedziałeś, że musimy uciekać. - szepnęła odrywając się od Alvaro. On z lekkim uśmiechem kiwnął głową i ubrał koszulkę.
Od autorki: Eh, jestem z tego rozdziału tak bardzo niezadowolona, że mnie rozsadzi! Nie dość, że przeraźliwie krótki, to jeszcze taki jakiś nijaki. Dziękuję bardzo za komentarze pod poprzednim postem, pod tym również proszę o szczere opinie! Pozdrawiam i do napisania, Laurel.